ŁATWOPALNA

Oglądałam mecz Igi Swiątek z Marią Sakkari w Guadalajarze, był kiepski w wykonaniu Igi, ale takie mecze się zdarzają. Końcówka  tego meczu została zauważona i szczegółowo omówiona przez media, ekspertów i fanów tenisa. Iga w trakcie ostatniego gema meczu, podczas serwisu Marii odwróciła się tyłem, biła rakietą w ścianę i zaczęła płakać, bezradnie, smutno szlochała, nie reagując na upomnienia sędziego. Mecz po dwóch punktach został przez Sakkari zwycięsko zakończony. Maria przytuliła ciepło płaczącą Igę, w umiarkowany sposób ciesząc się z wygranej.

Potem Iga dokładnie  opisała swoje złe samopoczucie tego dnia spowodowane zespołem napięcia przedmiesiączkowego, tłumacząc się tym samym ze swojej gry i emocjonalnych reakcji. Tego od niej oczekiwano…, jakiegoś uzasadnienia …

 

Żyjemy w takim świecie, że pokazanie słabości, łez jest odbierane źle, niepoważnie, nieprofesjonalnie. Ze smutnej twarzy bądź spontanicznej reakcji trzeba się gęsto tłumaczyć.

Mamy być maszynami do wykonywania określonych zadań. Topowi tenisiści mają wygrywać z zimną krwią, miażdżyć bezwzględnie przeciwników. A potem w mediach społecznościowych pokazywać kolorowy, bajeczny, uśmiechnięty świat luksusu i sukcesów. Bez żadnych rys, bez słabych punktów. A gdzieś między wierszami toczą się ludzkie mniejsze lub większe dramaty …nie możesz ich publicznie  pokazać, jak chcesz być w tej grze.Iga miała wygrać, a na pewno nie miała prawa płakać…

Ostatnie miesiące nie są dla mnie łatwe, zawiodłam się ogromnie na człowieku, który był dla mnie ważny. Nie mogę wyjść z odrętwienia, rozczarowania, męczę się, jestem smutna, czasem płaczę i tak wiem nie powinnam o tym pisać ani absolutnie tego pokazywać. A jednak zdobywam się na prawdę o sobie.

Tak  jak rok temu, 29 grudnia minie rok, jak się odważyłam i założyłam bloga, żeby pisać o tenisie, wrzucać zdjęcia tenisowych stylizacji, robić tenisowe  gadżety, turnieje i rozmowy z pasjonatami tenisa, podobnie teraz nie umiem lukrować rzeczywistości, skoro ma gorzki smak.

Nie wiem co poza PMS wydarzyło się w życiu Igi Swiątek, że płakała, co dzieje się z innymi tenisistami, których reakcje, zachowania oceniane są  jako dziwne, wstydliwe i nieprofesjonalne, ale się z nimi bardzo solidaryzuje.

Pewnie, że prościej jest być w życiu twardym, bezwzględnym, pozbawionym uczuć, wrażliwości i  empatii, ale to jednak my wrażliwi idealiści nakręcamy ten świat. Przyjmując raz po raz cięgi na korcie i w życiu, dalej lecimy do ognia jak ćmy, żeby choć  przez chwilę czuć, bo wiemy, że tylko to ma sens i smak.

W tej słabości jest jednak siła, odwaga i pasja. Po ciemnej, smutnej zimie, przychodzi wiosna, blizny się goją, a serce nieśmiało zaczyna bić na nowo, oddech się uspokaja, łzy wysychają, a skrzydła się sklejają. Do wiosny jeszcze pare miesięcy, pewnie nie będzie łatwo, ale na szczęście jest tenis, który daje mi ogromną radość.  Na pewno najbliższe ligowe miesiące dostarczą mi wielu wrażeń na korcie i tematów do felietonów. I są wspaniali ludzie, którzy mnie otaczają, wspierają i kibicują mojej pasji. Wiosna przyjdzie…

Jestem w klubie łatwopalnych, nie wstydzę  się tego i wiem, że w tym klubie jest nas całkiem sporo, jestem w dobrym towarzystwie.