GRAĆ ŁADNIE CZY ZWYCIĘŻAĆ ?...

GRAĆ ŁADNIE CZY ZWYCIĘŻAĆ?…

 Wygrywanie meczy to nie jest moja tenisowa codzienność . W swojej amatorskiej „karierze” wygrałam ich może ze dwadzieścia, zwykle przegrywam.

Całkiem niedawno wygrałam mecz dosyć gładko i wysoko 6:1, 6:0 i omawiając go na treningu z trenerem, powiedziałam , że wolałabym przegrać , ale grać ładnie technicznie. Mecz wygrałam , ale po średniej grze, nie byłam z siebie zadowolona. Trener , z typowym dla siebie opanowaniem przyjął moje wywody , kwitując to dosadnie : …” Kasia no bez przesady, mecze się gra, żeby wygrać , ciesz się z wygranej , nie szukaj dziury w całym …”

Hmmm….

Dodam, że trenuję z trenerem, który ogromny  naciski kładzie na poprawną technikę , spokój ,myślenie na korcie i regularną mocną grę precyzyjnymi długimi piłkami . Nie znosi tzw.baloniarzy. 

Czyli co trenerze grać byle jak , balonami, przypadkowymi zagraniami, farfoclami , piłkami , które z tenisem niewiele mają wspólnego, byle wygrać , czy jednak wygrać po przemyślanej  ładnej technicznie grze, na swoich warunkach , swoimi celowanymi winnerami, po wymuszonych błędach przeciwnika ? Jak jest lepiej ? …

Uwielbiam mecze , w których jestem zadowolona ze swojej gry, kiedy większość zaplanowanych uderzeń wychodzi, kiedy popełniam mało błędów, kiedy mam plan na grę i udaje mi się go realizować.

Nawet jeżeli przeciwnik jest mocniejszy i wygrywa , to nie mam sobie nic do zarzucenia i wiem, że zrobiłam wszystko co mogłam, schodzę z kortu pokonana w meczu , ale nie przegrana.

Lubię jak przeciwnik docenia moją grę , dziękuje i mówi, że mecz był wyrównany, że świetnie się grało , nawet jeżeli wynik pokazuje przysłowiowy rowerek ?.

Wiem, że większość tenisistów w rozgrywkach amatorskich , czy to ligowych czy turniejowych , bardzo chce wygrać , to jest ich cel i całkiem słusznie . Do celu dążą bezwzględnie, niektórzy z nich zamęczają przeciwnika balonowymi wrzutkami, piłkami bez mocy, a potem krótką wrzutką za siatkę,  nie pozwalają na złapanie rytmu gry, nie ma mowy o dłuższych regularnych wymianach , o płaskiej technicznej grze. To jest taktyka, ja wiem, nawet tego  uczą ? , graj tak, żeby zamęczyć przeciwnika , aż cię znienawidzi, zdenerwuje się i będzie wyrzucał piłki na aut. To jednak działa tylko do czasu, bo im więcej nabywasz technicznych umiejętności i stajesz się zawodnikiem kompletnym, z tzw.baloniarzami nie będziesz mieć wreszcie  kłopotu , skończysz ich zapędy wybijania cie z rytmu zabójczo szybkimi , precyzyjnymi zagraniami , a oni dalej będą w tym samym miejscu…

Jednak z punktu widzenia prawdziwej amatorki/amatora takie mecze to męka . Nie ma z nich radości, satysfakcji, nie rozwijają w żaden sposób mentalnie, dołują. Ja zawsze po takich meczach mówię, że rzucam tenisa , bo w ich trakcie mam wrażenie, że to co się dzieje na korcie , z prawdziwą grą w tenisa ma mało wspólnego .

Bierzmy przykład z zawodowców , których kochamy za ich widowiskowy, technicznie przepiękny tenis. Grajmy tak, żeby w minimalnym chociaż stopniu ich przypominać , bądźmy jak Nadal ( sorry team Nadal  ? ) radość z gry będzie bezcenna.

Może więc po po prostu wystarczy zmienić spójnik …: GRAĆ ŁADNIE I ZWYCIĘŻAĆ !    


TENIS…TO TAKA TRUDNA GRA

TENIS… TO TAKA TRUDNA GRA

Do gry w tenisa potrzeba kortu, ścianki, rakiety i piłki, piłkę trzeba trafić rakietą ? Łatwizna? Nic bardziej błędnego . Precyzyjne uderzenie piłki w odpowiednim miejscu ,rakietą trzymaną w ręce i skoordynowanie tego z poprawnym ustawieniem ciała, pracą nóg , nadanie piłce prędkości i zagranie w celowane , konkretne miejsce to naprawdę nie jest proste.

Trenerzy i tenisiści , których znam umiejscawiają tenisa tuż za hokejem ( tam jeszcze musisz to zrobić na łyżwach) jeżeli chodzi o poziom trudności w opanowaniu tej dyscypliny sportowej.

Amatorski tenis jest demokratyczny , można zacząć w każdym wieku i długo cieszyć się grą , żeby jednak naprawdę nauczyć się grać w tenisa dobrze technicznie potrzeba długich lat żmudnych treningów.

Kiedy się wciągniesz i po latach zaczynasz powoli ogarniać podstawowe uderzenia , forhend, backhand, wolej, slajs, nieźle serwujesz, grasz piłki kierunkowo, rotacyjnie , z dobrą siłą, wkraczasz na prawdziwy rollercoaster …

Pojawia się równie trudny jak technika, aspekt mentalny, który na wyższym poziomie zaawansowania w tenisie zaczyna odgrywać kluczową rolę. Ilu z nas amatorów przegrało wygrany mecz tzw.głową ?…Wielu, bo zabrakło koncentracji, bo zlekceważyliśmy przeciwnika, bo było za łatwo, bo nie potrafiliśmy przenieść uderzeń z treningu na mecz, bo nie potrafiliśmy zostawić osobistych spraw w szatni, ja to robię cały czas.

Dobra strona aspektu mentalnego to z kolei umiejętność podniesienia się po dotkliwej porażce , zdolność odwrócenia losów meczu, siła, którą jesteśmy w stanie wygenerować kiedy jesteśmy najbardziej słabi , odwaga, która pojawia się kiedy jesteśmy najbardziej przerażeni i pokora , kiedy niesieni na fali zwycięstwa przestajemy twardo stąpać po ziemi.

Te dwie strony aspektu mentalnego w tenisie to nasza codzienność. Sztuką jest doprowadzić do stanu , w którym ta dobra strona staje się dominującą, to umieją tylko najlepsi z nas.

Świetnie , że w szkoleniach kładzie się teraz duży nacisk na ten aspekt tenisa, że trenerzy i psychologowie tego uczą , to wiedza zdecydowanie tajemna?

Litry wylanego potu na treningach , powtarzalność i pewność uderzeń , taktyka meczowa na nic się zdadzą jeżeli nie pójdzie za tym opanowanie głowy .

Ja cały czas nad tym mocno pracuję, mam swoje rytuały i sposoby , żeby mieć kontrolę nad sytuacją, ale jest to obszar do dużej poprawy , bo cały czas są rzeczy podczas meczu, które są w stanie całkowicie mi rozsypać psychikę . Uczę się bycia na korcie BADASS EVERYDAY , nie poddaję się , walczę !