KOSMITA NA TRONIE

KOSMITA NA TRONIE

Zrobił to! Rafael Nadal wygrał dwadzieścia jeden razy Wielkiego Szlema, jest to najlepszy wynik w historii tenisa. Rafa wszedł na podium lidera, zostawiając w tyle za sobą Rogera Federera i Novaka Djokovica. Jest na tronie, rządzi! 

To, że Nadal jest w gronie najwybitniejszych tenisistów wszech czasów wiemy od lat, oglądamy jego epickie mecze, podziwiamy kunszt, atletyczną budowę, wytrzymałość i waleczność. I to  właśnie waleczność i wiara w końcowy sukces zaprowadziły  Rafę w sobotnią noc w Australii do wygranej.

 Kto oglądał ten wspaniały finał, ten wie, że po dwóch pierwszych setach przegranych przez Nadala praktycznie nikt nie wierzył, że Rafa może to wygrać, nawet wiara w to, że wygra przynajmniej seta była z cyklu tych, że całe lato nad morzem w Polsce będzie ciepłe i słoneczne.

Ale była przynajmniej jedna osoba, która w to wierzyła, tak się złożyło, że była też wtedy na korcie Rod Laver Arena w Melbourne😉i w trzecim secie posłała w trudnym momencie wygrywającą piłkę po linii, żeby potem wyserwować na zwycięstwo w secie. To był on, Rafael Nadal, który wierzył, że póki jest w grze może to wygrać. 

To był moment zwrotny tego finału, minęły ponad trzy godziny gry, Daniil Medvedev mógł  wygrać gładko w trzech setach, zabrakło mu kilku piłek, żeby to zrobić,  przegrał w trzecim i zgasł. Za to król Nadal odżył, do zwycięstwa potrzebne były mu jeszcze dwa sety, drugiego również wygrał i wtedy stało się realnym faktem to, że tytuł ma w zasięgu ręki.

 Medvedev nie położył się na tacy, miał trochę problemów z nogą, pojawiło się więcej błędów, publiczność była przeciwko niemu, ale walczył na korcie do końca, na finałowy set Rafa serwował dwa razy i  udało mu się to zrobić dopiero za drugim razem, wygrał po prawie pięciu i pół  godzinach  gry. Totalna euforia i wzruszenie zapanowały w Australii na korcie, na trybunach, ale też na całym świecie przed milionami ekranów. 

Rafael Nadal ma 35 lat, we wrześniu przeszedł operację stopy, do Australii jechał jak zawsze zagrać swój najlepszy tenis i walczyć do ostatniej piłki. Rodzina i sztab trenerski Nadala podkreślają od dawna, że jest wielu świetnie grających w tenisa zawodników, młodszych, o lepszych parametrach i predyspozycjach, ale nie ma drugiego tak walecznego tenisisty jak Rafa. W jego przypadku to nie są jakieś puste slogany, on naprawdę nigdy się nie poddaje, jest inspiracją dla milionów sportowców i zwykłych ludzi. Jego slaby angielski jest uroczy, jego mimika, z pozoru groźna, skupienie podczas meczy, rytuały, energiczne podskoki no i piękny,  szeroki uśmiech z  zawadiacko zmrużonymi oczami. W Nadalu jest jakaś prawda,  są hektolitry wylanego potu i miliony godzin treningów, ale widząc te jego drobne ludzkie gesty widzę w nim człowieka, nawet jeżeli naznaczonego kosmicznym talentem, to jednak człowieka.

Na naszym lokalnym amatorskim tenisowym  podwórku też trochę się dzieje. W miniony weekend moja serdeczna koleżanka#teammarysia, znakomita tenisistka wróciła na tron, wygrywając mocno obsadzony turniej.

Ja na sinusoidzie, aktualnie w fazie spadkowej. Dwa tygodnie temu, zagrałam prawie jak Nadal 😉 długi wyczerpujący mecz ligowy, który w drugim secie przegrywałam 3:5 i było  40:0 dla przeciwniczki …doprowadziłam do super tie-breaka, który wygrałam 14;12…, cały drugi set trwał prawie godzinę i czterdzieści minut. Po tym wygranym meczu pomyślałam sobie, ze teraz to już mogę w tenisie wszystko😉.

Tydzień temu na turnieju okazało się, że nie mogę nic…Grałam przeciwko koleżance, która zagrała o kilka prędkości i klas szybciej i lepiej, po kilkunastu minutach było 0:4, nie istniałam na korcie. Sety były do 4, więc po tym nokaucie poddałam mecz, jedyne co chciałam to uciec do szatni i się rozpłakać. Malo profesjonalne, ale tak zrobiłam, byłam bezradna. Efekt tego był  taki, że znowu wchodziłam na kort ze zgarbionymi plecami, straciłam wiarę i oceniałam bardzo krytycznie swoje umiejętności.

 Na szczęście mam świetnego trenera i znajomych. Trener mnie skarcił za to, że się poddałam i nie sprobowałam czegoś zmienić w drugim secie, ale też zna mnie, więc zrozumiał mechanizm ucieczki. W ramach zaleceń polecił zobaczyć mecz półfinałowy Igi Swiątek z Danielle Collins, w którym prędkość gry i precyzja Collins znokautowały Świątek, niewiele mogła zrobić, ale z kortu nie zeszła. Drugie zalecenie to zagrać mecz sparingowy z bardzo dobrze grającą przeciwniczką i zagrać go na 100%, tak, żeby znowu uwierzyć, że potrafię. Najważniejszy przekaz trenera jest taki, że różne mecze się zdarzają, że jeszcze nie raz trafię na kogoś, kogo piłki będę odprowadzała wzrokiem i że to nie jest powód, żeby rzucać tenisa, co chciałam po zeszłej sobocie zrobić 😉

Ze znajomymi zgrałam w zeszłym tygodniu świetnego  towarzyskiego miksta, dzięki temu znowu uwierzyłam, że umiem i że nawet zdarza mi się zagrać pięknego stop woleja😉.

Chciałabym być kosmitą jak Rafa, chciałabym mieć ten gen pewności, żeby przestać kurczyć się w sobie, żeby nie wstydzić się jak mi na korcie nie idzie, żeby poprawić sukienkę i w podskokach wbiec na kort i walczyć jak lwica o każdą piłkę, żeby nie uciec już nigdy do szatni i w niej z bezsilności nie płakać…

Nadal w sobotę pokazał całemu światu, że wszystko jest możliwe, a mi osobiście w tym moim dołku podał pomocną, ciepłą dłoń, opaloną słońcem Majorki, chwytam się jej pewnie i jestem znowu gotowa.