SERCE DO TENISA
SERCE DO TENISA
W ostatnich tygodniach docierają do nas informacje ze światowego kobiecego tenisa zapowiadające duże zmiany. Na trwającym właśnie US OPEN karierę kończy KRÓLOWA SERENA WILLIAMS, to w Nowym Jorku zagra swój ostatni mecz… Kibice, fani pożegnają ją na pewno z należytym honorem, będą owacje, łzy, przemowy, sentymentalne wspominki i żal, że pewna epoka się kończy. Williams na korcie osiągnęła wszystko, jest inspiracją dla milionów małych i większych dziewczynek, które godzinami odbijają tenisową piłeczkę, w nadziei, że choć w małym stopniu dogonią swoją mistrzynię. Serena swój tenisowy sukces przekuła w sukces komercyjny, stała się marką samą w sobie. Jej wszelkie rekordy wydają się absolutnie nie do pobicia. A jednak miliony dziewczynek wierzą, że mogą to osiągnąć, dlatego, że znają historię sióstr Williams.
Serena Williams jest ambasadorką NIKE, a ja jestem świeżo po lekturze książki „SZTUKA ZWYCIĘSTWA”która jest wspomnieniami założyciela firmy NIKE Phila Knighta. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, Knight miał swój Szalony Pomysł, z miłości i pasji do biegania, założył firmę produkującą początkowo obuwie dla biegaczy, a która z czasem przekształciła się w giganta rynkowego, co nie było łatwe.Knight pisze o tym jak realizować swoje marzenia, jak biec pod wiatr mimo przeciwności, nie zatrzymywać się, nie poddawać, cokolwiek się zdarzy, wierzyć w swój cel, nawet jeżeli trzeba biec dwa razy szybciej niż inni, którym przychodzi coś łatwo, to trzeba tak właśnie biec.Pisze też o tym, jak ważni są ludzie, których spotykamy na swojej drodze i szczęście lub jak to można też nazwać dobry splot okoliczności.
Inspirująca historia i przekaz, nie przez przypadek największe sportowe ikony są ambasadorami Nike, często są to sportowcy, którzy, żeby dojść na sam szczyt musieli bardzo długo, żmudnie i cierpliwie się wspinać. Serena też tak miała, patrząc na nią teraz jak wchodzi na kort centralny w Nowym Jorku ubrana od stół do głów w NIke, w błyszczącym płaszczu, butach sygnowanych jej nazwiskiem, żeby pożegnać się ze swoimi fanami i ostatni raz zagrać wiem, że jej Szalony Pomysł się udał, nie zatrzymała się i nigdy nie poddała.
Inne zmiany w kobiecym tenisie związane są z życiem, Petra Kvitova wychodzi za mąż, Angie Kerber spodziewa się dziecka, Maria Sharapova została mamą, tenisistki, które rywalizowały w tourze z Sereną Williams , odchodzą na sportową emeryturę. W grze zostaje mnóstwo innych tenisistek, ale wciąż wśród nich nie ma żadnej ikony. Iga Świątek pozostaje nadal numerem jeden, ale dopiero buduje swoją tenisową osobowość i tożsamość. Mocno medialnie promowane, Naomi Osaka i Emma Raducanu szybko odpadają z turniejów. Badosa, Gauff, Sakkari, Jabeur, Rybakina i inne grają spektakularnie, widowiskowo, walczą na korcie, żeby za chwilę sromotnie przegrać.
Brakuje mi determinacji u tych dziewczyn, wzorca, który chce się naśladować, nie są ikonami jak ich poprzedniczki, to wszystko co je otacza, blichtr, komercja, biznes przesłania najważniejsze, serce do tenisa. Może każda z nich ma swoją górę pod którą żmudnie się wspina, może pokażą, że mimo upadków wejdą na nią. A może chodzi o samą drogę, żeby wciąż chcieć iść, nawet jeżeli cel się oddala i to właśnie ta droga pełna poświęceń jest wystarczająca. Może czas to pokaże i doczekamy się nowej KRÓLOWEJ.
Dostałam ostatnio wibrastop Marii Sharapovej ,czerwone serduszko, którego zdjęcie ilustruje dzisiejszy felieton, traktuje go jak talizman, który przynosi szczęście.
Serce do tenisa mam, nie tylko to na rakiecie, wciąż naiwne i otwarte i mimo kłód pod nogi, moje leniwe nogi wciąż niosą mnie na kort, gdzie w pocie czoła próbuje pokonać swoje ograniczenia. Walczę ze słabościami, frustracją, tym, że inni potrafią, a ja nie łapię czasem prostych rzeczy, cały czas chcę się uczyć, doskonalić.
Nie można zmusić serca, żeby wybierało rozsądnie, samo podejmuje decyzje, trzeba zawsze iść tam gdzie ono prowadzi, inaczej traci się wszystko. Gdybym słuchała rozumu powinnam szukać innego sportu, powinnam dalej pracować w korporacji, a nie iść za swoim SZALONYM POMYSŁEM pisania felietonów, organizowania turniejów, rozmawiania z ciekawymi ludźmi. Ale uwierzyłam , że chcę i mogę. I rzeczywiście mogę i wciąż kocham tenisa pasjami.
Mam swoją górę, pod którą idę codziennie, jestem teraz w dobrym momencie życia, a serce Marii jest ze mną na dobre i na złe.
Każdemu z Was życzę takiej drogi pod górę, do jakiej jesteście zdolni, a uwierzcie jesteście zdolni do wszystkiego i tylko od Was zależy, czy będzie to droga na skróty, czy pełna piękna, pasji, determinacji, zwrotów akcji i serca, które czasem pęka, ale i tak bije dalej.
WIMBLEDON-KRÓLEWSKI SZLEM
WIMBLEDON-KRÓLEWSKI SZLEM
Nie byłam nigdy w Londynie podczas Wimbledonu, pozostaje to nadal w sferze mojego niezrealizowanego marzenia i może właśnie też dlatego wydaje mi się on szlemem idealnym, dostojnym i prestiżowym. Nie wiem może to zasługa monumentalnego obiektu, perfekcyjnie przyciętej trawy, truskawek z bitą śmietaną, elitarnej publiczności na czele z rodziną królewską, eleganckiej bieli na kortach, cokolwiek to jest, Wimbledon jest z czterech wielkich szlemów moim numerem jeden.
Jest to też turniej szczęśliwy dla wielu polskich tenisistów, dla Agnieszki Radwańskiej , która w finale przegrała z Sereną Williams był ukochanym wielkim szlemem,w którym osiągała znakomite rezultaty, wygrał w deblu Lukasz Kubot, w finale była też Jadwiga Jędrzejowska, w półfinale Jerzy Janowicz. Polacy niewątpliwie lubią trawę ?, a trawa jest dla nich łaskawa, chociaż w Polsce praktycznie nie ma kortów trawiastych do profesjonalnych treningów.
Jesteśmy prawie na półmetku tegorocznego Wimbledonu, dziś o trzecią rundę zagra Iga Świątek, która jest na turnieju bez swojego trenera i nie nakłada sobie żadnej presji, nie ma oczekiwań i jak podkreśla , uczy się grać na trawie? Spora kokieteria jak na juniorską mistrzynię Wimbledonu.
W znakomitym stylu do trzeciej rundy weszła Magda Linette, pokonując najpierw Amandę Anisimovą, a w wczoraj po świetnym meczu Elinę Svitolinę. Ewidentnie Magda gra teraz swój najlepszy tenis, zmiana trenera bardzo służy i oby udało się temu teamowi osiągnąć z Magdą Linette to na co od dawna ta ciężko pracująca tenisistka zasługuje.
Hubert Hurkacz gra wreszcie swój dobry tenis, po kilku tygodniach kryzysu, bez większych problemów, dość gładko w trzech setach pokonał Musettiego i Girona.
Wygląda to naprawdę dobrze jeżeli chodzi o naszych singlistów, z optymizmem czekam na ich kolejne mecze.
Przez te parę dni na Wimbledonie doszło do kilku sensacji, odpadła Kvitova i Tsitsipas już w pierwszej rundzie. W swoim pierwszym meczu z powodu kontuzji przy stanie 3:3 skreczowała królowa, ikona, mistrzyni… Serena Williams z płaczem opuszczała kort, żegnając się z londyńską publicznością, smutny był to obrazek, zatroskany trener i mama. Znowu nie uda się Serenie pobić rekordu zdobytych Wielkich Szlemów, jest duże prawdopodobieństwo, że już nigdy nie wzniesie rąk z pucharem w geście triumfu. Czytam wiele opinii, że po co ona to robi, że jest za stara, za gruba, że powinna juz dawno zejść ze sceny itp.i mocno mnie to oburza. Szacunek dla tej pani za jej osiągnięcia sportowe, za lata dominacji, za wszystkie emocje, za styl dla prawdziwego pasjonata tenisa jest oczywisty i tylko drugi sportowiec zrozumie dlaczego Serenie się dalej chce w to bawić i grać. I od niej zależy kiedy powie sobie stop, na jej warunkach i zasadach.
Roger Federer pan około 40?też dalej w grze.
Największe wrażenie robi na mnie Andy Murray, uwielbiam tego gościa. Styl jego gry jest idealny, a jego emocjonalne reakcje, show jaki robi na korcie jest fantastyczny. Mecz z Basilashvilim jest kwintesencją tenisa! Andy ma 2:0 w setach i 5:0 w trzecim ….i …przegrywa 5:7. Kocham takie mecze. Brakowało mu jednego gema do zamknięcia meczu, nie potrafił ugrać już w tym secie żadnego. Dopiero w czwarta secie wygrał 6:3. Jak to mi przypomina mecze z mojego podwórka?
Jestem bardzo ciekawa kolejnych tenisowych batalii na londyńskich trawach i cieszę się ogromnie , że polscy tenisiści tak dobrze się prezentują.
Miło było coś napisać, tęskniłam, ale wracam znowu do swoich innych aktywności i mniejszych rozgrywek?.Jestem bardzo zadowolona ze swoich ostatnich meczów ligowych, duży spokój, myślenie na korcie, taktyka, plus wreszcie granie na swoich warunkach, i wdrażanie tego co ćwiczę na treningach.
Jutro wielki dzień, turniej LIPCOWE WIBRACJE, przygotowałam się do niego perfekcyjnie, wszystko dopięte na ostatni guzik, trawka przycięta?, nawet pogoda nam nie przeszkodzi grać, cieszyć się i bawić swoją pasją i swoim towarzystwem. Będzie po królewsku!
SZACUNEK DO PRZECIWNIKA
SZACUNEK DO PRZECIWNIKA
Są w naszym amatorskim świecie tenisowym ikony, osoby, które mają pasję do tego sportu, grają od lat, kreując wizerunek amatora doskonałego. Seryjnie wygrywają mecze, turnieje rangi miastowej, krajowej, nawet światowej. Każdy z początkujących tenisistów marzy, żeby ich spotkać na swojej drodze i zmierzyć się z nimi na korcie, nie tylko dlatego, że są znakomitymi tenisistami, ale głównie dla ich osobowości. Było mi dane poznać paru takich zawodników. Ostatnio poznałam też kilka bardzo fajnych koleżanek tenisistek mocno zaawansowanych, które nie dość, że świetnie grają, to chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami i z respektem podchodzą do każdej rywalizacji meczowej.
Ten felieton poświęcę dwóm graczom z Krakowa, tenisistce i tenisiście, którzy w swoim bogatym arsenale umiejętności mają najważniejszą, szacunek do każdego przeciwnika. Spotkałam ich oboje na korcie ,do dziś pozostają moimi ulubieńcami. Myślę, że każdy z nas tenisistów ma swoją Teresę i swojego Mietka. Oprócz nich oczywiście jest mnóstwo graczy, którzy są świetnymi ludźmi, ale w naszych sportowych sercach tacy tenisiści jak bohaterowie mojego dzisiejszego felieton, mają specjalne miejsce.
TERESA STOCHEL
Półtora roku temu spotkałam ją pierwszy raz na turnieju tenisowym w Rudawie, nie wiedziałam, że gram z tenisową legendą, wielokrotną zwyciężczynią mistrzostw rangi krajowej i światowej, dodatkowo multi sportowcem, biegaczką, narciarką, przewodniczką tatrzańską.
Teresa po kilku piłkach wiedziała z kim gra i że bez względu na okoliczności i dramaturgię meczu, na pewno go nie przegra. Różnica umiejętności była ogromna, Teresa mogła ten mecz rozstrzygnąć szybko i bezwzględnie, ale tego nie zrobiła, bo zobaczyła po drugiej stronie siatki człowieka, dziewczynę, która bardzo chce i kocha tą grę, ale jeszcze niewiele potrafi. Pozwoliła jej grać, podgrywała piłki tak, żeby były wymiany, żeby ta dziewczyna w stylowej sukience uwierzyła, że może, żeby się uśmiechnęła, zacisnęła pięść w geście radości po wygranej akcji.
Ugrałam w meczu jednego gema, ale poczułam się jak zwycięzca, niesamowicie zbudowana, to co zrobiła Teresa było wspaniałe, dziękuję Tereska!
Teresa jest świetnym człowiekiem, dla mnie niedoścignionym tenisowym autorytetem, jesteśmy do dziś w bardzo dobrych relacjach, wspiera mnie w moich turniejowych projektach, cieszę się, że ją znam, mistrzynię. Ostatnio w ŚWIATOWYM DNIU TENISA zagrałyśmy swój drugi mecz, tym razem towarzyski. To już było trochę więcej prawdziwego tenisa z mojej strony, cieszę się, że szczególnie w drugim secie, udało mi się powalczyć.
MIECZYSŁAW ŚLÓSARZ
Świetny tenisista, miałam zaszczyt grać z nim mecz w Smart Lidze. Podobna historia jak z Teresą, Mietek po kilku piłkach rozegranych w ciepły, letni wieczór na kortach w T&CC wiedział ,że na pewno wygra. Co robi Mietek, który mógłby atakować praktycznie każdy mój serwis, ostrym kończącym returnem? Mietek pozwala mi pograć, zagrywa płaskie piłki, takie jak najbardziej lubię, gramy długie wymiany, czuję się świetnie, gram jak w transie, myślę sobie, jestem dobra, gram z takim zawodnikiem, tak regularnie, wygrywam kilka gemów. Po moich zwycięskich piłkach każdorazowo Mieczysław mnie chwali i bije mi brawo. Żadnej ironii, żadnych mentorskich uwag, tylko czysty, cudowny zastrzyk pozytywnej motywacji. Po meczu Mietek poleca mi książkę „ Sztuka wygrywania w tenisie”, zdradza też parę tenisowych trików. Dla mnie mecz z Mieczysławem był zdecydowanie najlepszy ze wszystkich rozegranych w lidze, dzięki mądrości tenisowej Mietka, wzniosłam się na wyżyny swoich umiejętności. Mietek wygrał naszą całą ligę, do dziś się kolegujemy z nim i jego fantastyczną żoną Dorotą, również znakomitą tenisistką.
Nie chodzi o to, że Teresa i Mietek potraktowali mnie łagodnie, nie grali na sto procent swoich możliwości, a mogli to zrobić, niektórzy nawet może sądzą, że powinni, chodzi o to, że właśnie dlatego, że tego nie zrobili, pokazali, że przede wszystkim są ludźmi, dopiero potem tenisistami. Nie zlekceważyli mnie, nie patrzyli z góry, wiedzieli , że tenisowo są lepsi, a mimo to nie dali mi żadnym gestem odczuć tego, że nie powinnam się znaleść na tym samym korcie co oni, bo jestem na to za słaba.
Na drugim biegunie znajdują się amatorzy, którzy nie szanują początkujących graczy, nieustannie udzielają „dobrych” rad amatorom w ich mniemaniu słabszym od nich i to jest prawdziwy koszmar:
Musisz inaczej się ustawić!
Musisz zamknąć uderzenie!
No do tej piłki to musisz dobiec!
A ty w ogóle masz trenera?
Jak długo grasz? chyba od niedawna?( a ty grasz już dwa lata, ale opornie ci idzie…)
Po ich minie i postawie widzisz też, że to dla nich dyshonor grać z takim słabeuszem.
To z perspektywy graczy początkujących naprawdę nie jest nic miłego, przykro nam się tego słucha, podcinacie nam skrzydła, podczas takich meczów przestajemy wierzyć w siebie. To nie są rady wspierające, to jest nieprzyjemne punktowanie naszych braków.
Drodzy znawcy techniki, mistrzowie absolutni wszystkiego, my prawdziwi pasjonaci tenisa, kochamy ten sport każdym centymetrem siebie, nic nie musimy, a na pewno nie chcemy słuchać waszej krytyki , która nie buduje i nas nie rozwija. Mamy trenerów, którzy mają prawo i obowiązek nas korygować, uczyć i zdecydowanie wolimy grać z tenisistami, którzy okazują nam szacunek oraz budują naszą pewność siebie. Bierzcie przykład z Tereski i Mietka oraz innych podobnych do nich graczy w konfrontacji z początkującymi tenisistami, będziecie wtedy dla nas autorytetami, a nawet bohaterami felietonów
? …I może się okazać, że któregoś dnia znowu spotkamy się na korcie i was pokonamy, tak my właśnie ci, którzy nie umieli zamknąć poprawnie uderzenia. To dopiero będzie satysfakcja, z podniesioną głową i z szacunkiem do przeciwnika, bez zbędnych słów, podamy wam rękę po dobrym meczu, bez wyższości, zadowoleni z wygranej i w duchu fair play.