TYLKO MNIE ZAPROŚ DO MIKSTA

TYLKO MNIE ZAPROŚ DO MIKSTA

 

  Jako całkowicie początkująca tenisistka zaczęłam jeździć na turnieje, wyjazdy towarzyskie z tenisistkami i tenisistami skupionymi wokół fundacji Tennis Open. Od razu z większością osób poczuliśmy, że odbieramy na tych samych falach, wspólny czas spędzaliśmy znakomicie towarzysko, jednak kluczowym elementem naszych spotkań były tenisowe rozgrywki. W singlu zbierałam solidne baty, ale coś tam już z tej gry rozumiałam, za to miksty to była dla mnie kompletna abstrakcja, więc potrzebny był mi partner do miksta, który udźwignie mój talent

?

Na pierwszy turniej miksta w Pszczynie, jako mój partner stawił się Piotrek, podjął wyzwanie.

Znakomicie serwował i ciągnął naszą parę jak mógł . Przeciwników w grupie mieliśmy trudnych, jedna para, zgrane deblowe małżeństwo, druga w składzie miała trenera tenisa, dlatego ugranie kilku gemów w meczach przeciwko nim, uważam za spory sukces, bo o deblu dalej nic nie wiedziałam. Z Piotrkiem dobrze się bawiliśmy,  do dziś się kolegujemy, żadnej presji, nic nie mieliśmy do stracenia, a całkiem sporo do zyskania, w drabince pocieszenia prawie wygraliśmy mecz. 

W kwietniu 2019 r. pojechaliśmy z Tennis Open na obóz tenisowy do Turcji. I tam nastąpił przełom w mojej grze deblowej…zawdzięczam go dwóm wspaniałym tenisistom.

Radim, najlepszy technicznie z obecnych tam tenisistów, gracz perfekcyjny, dostał na skutek losowania ( Andrzejku, ach te Twoje legendarne losowania ?) mnie do pary w mikście.

Radim to człowiek z ogromną klasą, talentem i łagodnością, jak on chwalił moją grę i każde zagranie, które mi wyszło. Dawał mi komfort popełniania błędów, mecze przegraliśmy, ale były dosyć wyrównane, jeden dopiero po tie-breaku. Radim dał mi bardzo duże wsparcie mentalne , on wie o czym mówię? Zrobiło mi się przykro na skutek niezamierzonego, ale jednak, zachowania koleżanki na korcie, on to wychwycił i powiedział mi coś takiego, co niesamowicie dodało mi skrzydeł i niesie mnie do dziś.

Drugim moim partnerem mikstowym w Turcji, również na skutek losowania, został Darek, z którym dość gładko wygraliśmy dwa mecze i rozpędzeni tym sukcesem, po powrocie do Polski, na dwóch turniejach mikstowych stanęliśmy na podium i zdobyliśmy statuetki.

Darek gra świetnie, ale przede wszystkim to bardzo fajny człowiek, sprawił,  że pokochałam miksta. Energia gry mieszanej jest świetna. Szkoda, że mamy daleko do siebie i rzadko udaje nam się grać razem, ale obiecuję na wiosnę wreszcie przyjadę do Red Habanero ? 

Zagrałam też dwa turnieje mikstowe w Mysłowicach w parze z Radkiem , znakomitym lekkoatletą, mistrzem biegów przez płotki. Radek szlifował moją technikę biegową podczas wspólnych treningów i tak od słowa do słowa okazało się, że  też zaczął grać w tenisa. No to  pojechaliśmy powalczyć do przyjaciół na Śląsk, mecze przegraliśmy, ale Radek ma duszę i ciało sportowca, więc nie było odpuszczania, walka i determinacja do ostatniej piłki.

Mój aktualny partner mikstowy Mariusz zawodnik na poziomie pro, jest ostry, konkretny, lubi rywalizację, lubi wygrywać i nie wybacza błędów? Uczy mnie taktyki i sprytu w meczach, rozwijam się przy nim bardzo jako tenisistka. Słowo klucz Mariusza to koncentracja, a że ja lubię odjechać często myślami, to Mariusz musi mnie cały czas pilnować. Mam nadzieję ,że z każdym naszym wspólnym meczem będzie ze mnie bardziej zadowolony, stanę się pewniejszym ogniwem naszej mikstowej pary i coraz więcej meczów będziemy wygrywać.

Jak kiedyś powiedział mój kolega Greg, świetny tenisista, za jakiś czas będą się Kasia ustawiać do Ciebie w kolejce chętni na grę w miksta w parze z Tobą. Minęły od tych słów już prawie dwa lata…,   może kolejki na razie nie ma, ale coś tam drgnęło ?

Moi wszyscy dotychczasowi partnerzy są bardzo dobrymi, zaawansowanymi  tenisistami co daje  mi duży komfort gry. Wiem, że to panowie biorą  na siebie większą odpowiedzialność za przebieg naszych meczy, mam margines dla moich błędów,  a jednocześnie ambicjonalnie staram się przy nich grać najlepiej jak potrafię, żeby mieli we mnie solidne wsparcie. I fragmentami w naszych meczach to mi się udaje, jeszcze tylko większa pewność, zdecydowanie i dzikość na siatce i będzie dobrze. 

Turnieje mikstowe, sparingi mikstowe to jest ostatnio moja ulubiona forma spędzania czasu na korcie. Wymieszana energia damska i męska, testosteron złagodzony delikatnością, towarzyska atmosfera, niezobowiązujące żarty, lekkość, a przy tym kawał porządnego tenisa, po prostu idealnie. Do miksta potrzeba dwojga…i naprawdę można się zakochać …O czym przekonamy się w gronie fantastycznych znajomych tenisistek i tenisistów już 20 marca na turnieju ZAKOCHAJ SIĘ W MIKŚCIE.


PO CO CI GŁOWA W TENISIE ?

PO CO CI GŁOWA W TENISIE?

 

Oczywiście głównie po to, żeby jej prawidłowo użyć podczas gry i to w sensie dosłownym , trzeba dobrze obserwować co się dzieje na korcie, w sekundzie dostrzec gdzie leci piłka, ubiec ruch przeciwnika ,  obrócić  się, zrobić unik w odpowiednim momencie. Oczywista oczywistość, ale my tenisiści wiemy, że nasza głowa gra w meczach w zupełnie innym wymiarze, który ma decydujący wpływ na jego przebieg.

Kto z was nie przegrał tzw. wygranego meczu albo nie wygrał meczu praktycznie przegranego ?

Ja jestem w tym mistrzynią… wygrywam set 4:0, albo 5:2 i za chwilę koncertowo go przegrywam, zamiast domknąć wynik wszystko się rozjeżdża , najczęściej dlatego, że coś mnie zdekoncentruje albo wyprowadzi z równowagi. To może być cokolwiek, ale zwykle to jest np.nieprawidłowo w mojej opinii odkrzyknięty aut przez przeciwniczkę, albo np.trzy razy z rzędu taśma jej pomagająca , to nie jest tak , że rywalka nagle zaczyna grać świetnie, tylko właśnie takie „drobiazgi” rozsypują mi grę. I  jeszcze , żebym potrafiła to przekuć w pozytywną agresję,  wolę walki , nawet tą rakietę , żebym złamała  ?,  ale nie u mnie zaczyna się festiwal krytyki samej siebie, jaka to jestem beznadziejna , nic nie umiem i co ja w ogóle tu robię , pojawia się presja…no i przegrywam …, dobrze jak tylko tego prawie wygranego seta, ale bardzo często już cały mecz…

I właśnie po to jest głowa w tenisie, chłodna , dyscyplinująca, potrafiąca zmobilizować, sterować myślami ,dynamicznie reagować na wydarzenia na korcie.  Tylko jak mieć tą chłodną głowę ?

Najlepiej mieć swojego psychologa sportu, który nas poukłada, no ale powiedzmy szczerze, wśród nas amatorów jest to jednak rzadkość . Co zatem robić ?

Utrzymać koncentrację w meczu, skupić się na każdej  piłce , akcji,  być tu i teraz, obserwować dynamikę meczu, reagować odpowiednio na piłki przeciwnika, przewidywać co może się wydarzyć, nie odjeżdżać myślami do tego co będzie jak wygram, co zjem na kolację, jak się ubiorę na randkę i dlaczego to słońce tak świeci mi prosto w oczy.

Mieć zawsze plan taktyczny na mecz , co zrobię w pierwszych gemach , jak wejdę w mecz , czy zacznę regularną grą długimi piłkami , czy zaskoczę ofensywnymi szybkimi akcjami, a może okopię się w defensywie i poczekam na błędy przeciwnika. Plan należy  zrewidować , jeżeli okaże się , że jego realizację uniemożliwia nam rywal i wtedy wdrożyć tzw.plan B , który też trzeba mieć.

To bardzo pomaga uporządkować właśnie głowę , bo wtedy jesteś jak pilot w kokpicie, odhaczasz swoją listę zadań obowiązkowych do bezpiecznego zrealizowania celu podróży.

Nie zawsze wygrasz to oczywiste, ale jeżeli chłodna głowa będzie sterowała twoimi posunięciami na korcie, to nigdy nie będzie takich sytuacji , że nie zamkniesz seta z 5:2 na 6:2, bo coś cię wytrąciło z równowagi, może się to  zdarzyć tylko wtedy jeżeli twój przeciwnik zacznie grać świetnie i cię zdominuje. 

Czerpię też  z meczy , które  praktycznie  już przegrywałam,  bo było np.2:5 i 0:40 w gemie , a jakąś nadludzką siłą udało mi się to wygrać. Analizuję co się wydarzyło, że to wyciągnęłam i okazuje się , że to zaczyna się w głowie, tak jakby ktoś ( ja) włączył magiczny przyciski nagle wraca pewność siebie i pewność uderzeń, mowa ciała z przegranej wchodzi na zwycięską ścieżkę , co często zaskakuje rywala i wtedy to on zaczyna się gubić. Takie mecze są kluczowe do zbudowania  swojej mentalnej siły.

Pozostają jeszcze rytuały, które pomagają głowie, na pewno  kojarzycie rytuały Sereny , Marii, Rafy itd., ja może aż tak nie mam, ale jednak mam? , różowa owijka na rakietę ,  ulubiona bransoletka albo łańcuszek, piosenka słuchana i śpiewana w samochodzie w drodze na mecz, słowo tajemny klucz przed pierwszym serwisem i po wygranej spektakularnie piłce, trochę tego jest , czy pomaga zachować jasność i dyscyplinę umysłu ?

Tak i jeszcze daje niepowtarzalny efekt , że to jest takie moje, prywatne, że nikt nie zna mojej tajnej broni, która pomaga mojej głowie zbudować mnie jako pewną siebie tenisistkę. 

Trzeba pamiętać jednak o tym, że są takie mecze i takie dni , że mimo dyscypliny taktycznej ,rytuałów , chłodnej głowy , przeciwnika w naszym zasięgu i tak nie idzie , nie i już  i na to nie pomoże nawet najlepszy psycholog?

Mieć chłodną głowę w tenisie to znaczy doskonalić  aspekt  mentalny cały czas, bo jest on kluczowy w wygrywaniu meczy, trzeba się perfekcyjnie nauczyć wychodzić z sytuacji beznadziejnych na korcie i nie dopuszczać do utraty kontroli w meczach, nauczyć się grać z planem , ale  bez presji.

 Naprawdę można to wytrenować , jest  trochę trudniej niż z forhendem, ale da się ?

Używaj  swojej głowy mądrze , bo granica tego co możliwe jest właśnie w głowie, podobno…