A MOŻE ZMIENIĆ ZASADY GRY?

A MOŻE ZMIENIĆ ZASADY GRY?

Na fali zachwytu doskonałym serialem „Gambit Królowej” kupiłam profesjonalne szachy i zaczęłam się uczyć w nie grać, nie jest to łatwa gra, a nawet zdecydowanie jest  bardzo trudna. Ale nie będzie dziś o szachach, będzie o tenisie i życiu jak co tydzień, a  szachowy gambit to tylko inspiracja do felietonu.

Gambit to posunięcie w szachach, a dokładnie otwarcie szachowe, w w którym gracz poświęca jedną lub kilka bierek, by potem uzyskać lepszą pozycję, czyli bardziej życiowo, najpierw można się wycofać, przegrać kilka bitew, żeby potem zaatakować i odnieść zwycięstwo. Królewska strategia, a nawet wojenna, czasami dająca przeciwnikowi możliwość wyboru, a czasami prowadząca do kompletnej destrukcji w jego szeregach. 

Tenisiści  w meczach stosują różne strategie prowadzące ich do zwycięstwa. Taki gambit kojarzy mi się z pozornym uśpieniem przeciwnika, gracie mecz, wygrywasz gładko 4:0 i nagle wszystko się zmienia, bo przeciwnik cię podpuścił, pozwolił ci się wyszaleć, a potem bezlitośnie zaatakował, obnażając twoje słabości i wygrał. Zawsze zastanawiałam się czy to jest celowe, zgłębianie gry w szachy, utwierdza mnie w przekonaniu, że jest. Większość tenisistów amatorów grających na poważnie, czyli mecze ligowe i turniejowe ma w sobie gen rywalizacji, to nie jest dla nich tylko zabawa. To są  adrenalina,  ambicja, oczekiwania, presja, czasem kompleksy , chęć sprawdzenia się oraz ciągłe gonienie za doskonałością i poczuciem spełnienia. 

Mam teraz już drugi miesiąc przymusowej przerwy od tenisa, spowodowanej powikłanym i ciężkim przebiegiem covid. Powrót jest mozolny, pierwsze treningi za mną , grane na 30-40% tego co wcześniej, jest ciężko i fizycznie i psychicznie się odbudować, ale dzięki temu doświadczeniu zyskałam nowe spojrzenie na tenisa i życie.

Dla niektórych ludzi i tenisistów  życie i granie jest łatwe, miłe i przyjemne, z prostego względu , za dużo nie kombinują,  po prostu grają, nie rozmyślają, nie narzekają, biorą to co daje im świat, bez strategii i planów oraz  to co proponuje przeciwnik po drugiej stronie siatki.

 Niestety ja należę do typu nadwrażliwców, zawsze będę analizowała, dzieliła włos na czworo, szukała metafizyki w prostych słowach i gestach, a gra w tenisa będzie owszem rywalizacją sportową i ulubioną formą aktywności fizycznej, ale przede wszystkim będzie sposobem na spełnienie. Więcej, mocniej, sprytniej, ciągły wyścig, a potem wypalenie. 

Próbując teraz odbudować swój tenis po chorobie, widzę, że może to zatrzymanie się, przerwa od tenisa i życia była mi do czegoś potrzebna…, a jednocześnie obnażyło to, że na tenisa chyba za dużo postawiłam i za dużo od niego wymagam, a to nieuchronnie i zawsze prowadzi do porażki.

 Musiałam zmienić plany, które miałam, turnieju MAJOWE WIBRACJE nie udało mi się zrobić, musiałam wycofać się z fazy finałowej dwóch lig w których grałam, nie trenuję na razie tak jak bym chciała, nie gram meczy, sparingów, straciłam energię, zapał, muszę dłużej odpocząć, pomyśleć. To nie jest zaplanowana strategia gambit, ale tak przypadkowo wyszło, że musiałam się wycofać…Czy wrócę i odniosę zwycięstwo, a może wrócę i zwycięstwo nie będzie zupełnie istotne…

Rozmawiałam ostatnio z koleżanką tenisistką z typu takich wrażliwców jak ja, o tym za czym biegamy w życiu, czego nam brakuje, jakie mamy deficyty i dlaczego wielu z nas mimo pozornego szczęścia, ludzi wokół, czuje niespełnienie i samotność. Nie wiemy tego obie dlaczego … Tenis zapełniał mi to poczucie w pełni, zagłuszał deficyty i  dlatego tak go uwielbiam, bo dzięki niemu jestem chwilami naprawdę szczęśliwa, a czy w tym jest prawda i sens? Może nie musi, wystarczy, że są jasne zasady.

 Chcesz strategii na tenisa i życie, wymyśl najlepszą dla siebie albo nie wymyślaj żadnej.

Gambit Królowej dlaczego nie, jeżeli jesteś wojownikiem, czujesz to, nie boisz się, że przeciwnik po drugiej stronie siatki odczyta twoje zamiary i przejmie inicjatywę. W tenisie najwyżej zaryzykujesz przegrany mecz, ale już w życiu konsekwencje mogą być dużo poważniejsze. Ile życiowych dramatów, niespełnienia jest właśnie przez nieumiejętność rozegrania królewskiej partii.

Strategie sprawdzają się w sporcie i to nie zawsze, w życiu  zasady gry warto ciągle weryfikować trzymając się swojej wrażliwości, potrzeb i prawdy. I tak jak w szachach i tenisie warto przewidzieć kolejny ruch przeciwnika, być gotowym i mieć w zanadrzu przynajmniej kilka rozwiązań, bo  to  zapewnia nam kontrolę, tak  w życiu  niestety tylko pozorną, bo w świecie jaki nas otacza często brak  jest zasad.… W tenisie są twarde zasady rozgrywania punktów serwowania, itd., podobnie w szachach, np. zawsze zaczyna kolor biały, są określone kierunki poruszania się pionków i figur, jeżeli tych zasad nie przestrzegasz, nie możesz grać.  W życiu mam wrażenie zasada główna jaką przestrzegamy to ruch drogowy prawostronny, a reszta podlega swobodnej interpretacji. Nawet czerwone światło nie jest w stanie powstrzymać niektórych przed łamaniem reguł, a w kontaktach międzyludzkich bardzo często gramy tak jak nam pasuje, egoistycznie i bez skrupułów.

 Może właśnie dlatego tylu z nas tak komfortowo i bezpiecznie  czuje się uprawiając różne dyscypliny sportu, ucieka w świat jasnych reguł, standardów i pewności, że każda próba złamania zasad wyklucza z gry. Szkoda, że tak to nie działa w życiu, o ileż piękniej i lepiej byłoby nam wszystkim na tym świecie, gdyby ludzie łamiący reguły i krzywdzący innych od razu byliby dyskwalifikowani… szach mat gra się kończy. Utopia wiem, ale czy nie cudowna?