TENISOWY OLIPM, CZYLI O MOICH IDOLACH.

  TENISOWY OLIPM, CZYLI O MOICH IDOLACH 

Topowi zawodnicy światowego tenisa rozpalają zmysły nas amatorów. Wzorujemy się na naszych idolach na różnych poziomach, a ponieważ wielu z nich ma niepowtarzalny styl , to komu kibicujesz mówi dużo  o Tobie, trafiasz do określonego klubu wyznawców. To trochę jak z polityką , albo jesteś konserwatywny, albo wolnościowy, albo prawicowy albo centrowy albo lewicowy itd. 

W tenisie męskim mamy jeszcze  aktualnie  cały czas  grającą tzw. wielką czwórkę, a właściwie po kontuzji Andy Murraya, wielką trójkę , Djokovic, Federer, Nadal  oraz graczy topowych młodszego pokolenia, Thiem, Zverev, Tsitsipas, Medvedev. To  jednak wielka trójka wyznacza w ostatnich latach standardy, śrubuje rekordy wygranych meczy, turniejów, dokonuje niemożliwego. 

Moim absolutnym idolem jest Rafael Nadal. Godzinami mogłabym rozprawiać o tym dlaczego właśnie on. Uwielbiałam  go jako młodego początkującego gracza, zbuntowanego , z groźną miną , z dłuższymi włosami, takiego łobuza. Łączy mnie z nim miłość do Majorki, to jest jego rodzinna wyspa , ale to jest też moja wyspa?, od lat tam regularnie jeżdżę i jestem zakochana bezkrytycznie w tym raju na ziemi. Rafaela uwielbiam oczywiście  głównie za jego tenisa , to co potrafi , z jaką  siłą i precyzją zagrywa te swoje top-spinowe piłki, jak się porusza, jakim jest gladiatorem, jak walczy, z jaką determinacją osiąga kolejne cele, jak ciężko trenuje, jakim jest kompletnym zawodnikiem, nawet jego rytuały z ustawianiem napojów, poprawianiem garderoby, opaski uważam za urocze. Rozczula mnie też jego angielski, prosty , z hiszpańskim akcentem, nie do podrobienia. Marzę o tym , żeby kiedyś realnie go poznać, najlepiej na Majorce w jego przepięknym obiekcie tenisowym w Manacor, wybieram się  tam znowu w tym roku , może się uda spotkać z idolem.

Bycie  fanką Nadala nie jest trudne, fanów na całym świecie ma miliony , ale zauważyłam, że nasze środowisko amatorskie jest delikatnie podzielone na wyznawców wielkiej trójki. Fanatyczni wyznawcy Rogera Federera, który wiadomo jest mistrzem absolutnym, zawsze stawiają Nadala niżej i są gotowi się kłócić o detale, naprawdę?Mimo, że obydwaj zawodnicy prywatnie się lubią i szanują , fani są podzieleni ,ich idol jest tym lepszym. Czasami dochodzi do ostrych polemik między nami i rozmów o wyższości szwajcarskiej precyzji  nad hiszpańskim żywiołem. Właściwie to jest całkiem sympatyczne i nas wyznawców tej dwójki tak można  też podzielić, my z teamu Nadala, jesteśmy bardziej emocjonalni, dynamiczni, ekspresyjni, wyznawcy Rogera są z natury bardziej powściągliwi i spokojni. Gdzieś tam w kontrze do tej dwójki czasami pojawią się fani Novaka Djokovica, ale z zasady nie mają szans na przebicie się wyżej niż numer 3, zresztą Djokovic z całej tej trójki jest najmniej jakiś osobowościowo i chyba dlatego nie wzbudza aż tylu emocji, chociaż tenisowo jest genialny.

Z młodszego pokolenia tenisistów uwielbiam  Nicka Kyrgiosa , za to jak gra , jak się grą bawi i za to że jest bad boyem?

W tenisie kobiecym od lat mam swoją idolkę, kontrowersyjną jak ja, ale niepowtarzalną w stylu Marię Sharapovą. Żadna inna tenisistka nie stworzyła takiej topowej tenisowej mody jak Maria. Jest idealna w swoich stylizacjach, kobieca, seksowna, delikatna. Tenis Sharapovej jest również nieziemski, grała fantastycznie, oglądam jej mecze powtórkowe bardzo często, podobnie jak Nadal ma swoje rytuały, ma swoje odgłosy, ale jej gra jest poetycka, w tych pięknych, zwiewnych sukienkach posyła zabójcze backhandy po linii, gra  agresywnie , dynamiczno-ofensywnie, taki  styl tenisa jest dla mnie nieosiągalnym ideałem, perfekcyjny.

Patrząc na inne mocno zbudowane tenisistki zastanawiam się, dlaczego padło na Marię z tzw.aferą dopingową…czy naprawdę o to chodziło…Shapapova jest jakaś , ma osobowość, chodzi własnymi ścieżkami, jest wyniosła, niedostępna, ma klasę, styl i pieniądze, była przez lata uwielbiana przez sponsorów dobijających się do niej, żeby tylko zechciała zostać  twarzą ich produktów. To chyba było za dużo dla mniej stylowych zawodniczek i wystarczyło, żeby zniszczyć jej karierę, bo chyba nie  chodziło tak naprawdę o meldonium…, który jeszcze miesiąc wcześniej był na liście substancji dozwolonych.

Teraz trochę  Marię z jej posągowości przypomina mi Kristina Mladenovic, która również świetnie prezentuje się w kobiecych sukienkach na korcie i jako deblistka jest inspirująca.

Lubię też styl gry Ashleigh Barty, jest taka precyzyjna, ma doskonały rytm gry, miesza siłę ze świetnym czuciem i jest bardzo sympatyczna. I Belinda Bencic, tenisistka z mocnym charakterem, pokazuje emocje, walczy, gra spektakularnie.

Oczywiście zawsze kibicuję polskim tenisistom. Agnieszkę Radwańską podziwiałam przez całą jej karierę, dziewczyna z mojego cudownego miasta Krakowa, niepowtarzalny, piękny styl tenisa, artystka, wirtuozka. Iga Świątek, rówieśniczka mojego syna,  młoda gniewna, podoba mi się, że w dżungli pozorów i sztuczności odnajduje się znakomicie pozostając sobą. Jej tytuł wielkoszlemowy robi wrażenie, z przyjemnością śledzę jej karierę.

Z panów uwielbiam przystojnego Łukasza Kubota, chyba oczywiste dlaczego?

W każdej dyscyplinie sportu są idole, za którymi podąża tłum wyznawców, charyzmatyczni, monumentalni, boscy. Za ich perfekcją stoją lata wyrzeczeń, ciężkiej pracy bez wymówek i  bez gwarancji sukcesu. Jak już się wdrapią na ten top to stają  się wzorem i inspiracją dla dzieciaków, dorosłych, którzy dzięki nim rozpoczynają swoją przygodę ze sportem. Idolami w sporcie na szczęście nie zostają celebryci, tylko najlepsi w swoich dyscyplinach, tacy którzy dzięki swojej pracy i talentowi osiągają kosmiczne rezultaty. Dodatkowo prawdziwi idole zawsze są jacyś, to ich osobowość, po za sportowymi osiągnięciami jest elementem niezbędnym do stworzenia legendy. I takie tenisowe legendy podziwiamy i wzorujemy się na nich w naszych amatorskich rozgrywkach.

Jak to mówił mój Kobe Bryant : „Bohaterowie przychodzą i odchodzą, ale legendy są wieczne”…A jaka jest Twoja tenisowa legenda ?…