LA MORALE

LA MORALE 

Zamiast klasycznej recenzji, pobawię się dziś trochę słowem. Tytuł felietonu po francusku, brzmi wytwornie i elegancko, ale chodzi o zwyczajny morał, wniosek, konkluzję, mądrość, pouczenie  po obejrzeniu filmu „King Richard Zwycięska rodzina”.

Właściwie powinnam zacząć tak :…dawno, dawno temu  w małym amerykańskim miasteczku żył sobie król Richard, miał  wspaniałą żonę, zdolne i grzeczne córki, które wychowywał  w duchu wartości na przyszłe kobiety sukcesu. Dwie z pięciu córek  wraz z żoną trenował na tenisowe mistrzynie, Venus i Serena były elementem perfekcyjnego planu, krok po kroku skrupulatnie realizowanego.

 W tej bajce nie ma złej macochy , nie ma księcia wybawiciela, jest za to mnóstwo ciężkiej pracy, dobrych wyborów, trochę mrocznych sekretów i trudnej przeszłości króla, jest też dobra wróżka, a raczej wróżek 😉 trener, właściciel szkoły tenisowej Rick Macii z Florydy. A poza tym jest jak w bajce, ulubionym przez bohaterów Kopciuszku, oglądanym regularnie w celach dydaktycznych. 

Kiepska dzielnica, w której mieszkają Williamsowie, bliskość narkotyków, gangów nie przeszkadza w podążaniu obraną dla swoich córek przez Richarda ścieżką. Dziewczyny nie powielą schematu sąsiadów, wyrwą się dzięki swojej katorżniczej pracy do  tzw.lepszego świata. Ciężko  pracują też rodzice, mama na dwie zmiany, Richard w nocy , bo w dzień trenuje córki. Nie zniechęca się kiepskimi warunkami treningowymi, betonowym, zaniedbanym kortem, w sąsiedztwie którego musi regularnie odpierać ataki agresywnych rozrabiaków. Nie zraża się odmowami pierwszych potencjalnych trenerów i sponsorów, którzy traktują go jak nieszkodliwego wariata. Jest do bólu konsekwentny, każdego dnia trzyma się planu treningów, odpoczynku, snu, jedzenia i motywacji. Wspaniale dziewczyny wspiera i dopinguje tak, że stają się niesamowicie pewne swojej wartości i swoich umiejętności. To podwaliny tego dlaczego były najlepsze na świecie, a Serena pobiła  tenisowe rekordy wszech czasów. 

To jest film o tym, że warto mieć marzenia, które się realizuje. Jest o tym, że jak sam w siebie wierzysz to nie ma takiej siły, która cię w życiu powali. Opinie innych, kłody rzucane pod nogi  nie mają żadnego znaczenia w twojej drodze do realizacji marzeń. Trzeba mieć jedno, doskonały plan i skrupulatnie, z wiarą go realizować dzień po dniu.

To jest film o rodzinie, w której jest siła, ciepło, zrozumienie.

To nie jest film o Serenie, to jest film o Venus, o jej wejściu w profesjonalny świat tenisa. Sereny w tym filmie jest zbyt mało, ale jest jedna kluczowa scena, w której Richard przekazuje córce swój plan, o tym, że będzie największą i najbardziej utytułowaną tenisistką świata. To Venus przeciera szlaki, również jako pierwsza czarnoskóra tenisistka, ale to Serena wychodząca z za pleców siostry pobije wszelkie możliwe rekordy.

Tata Richard chroni córki jak może przed bezwzględnymi agentami, spalającymi mentalnie juniorskimi turniejami, przed zachłyśnięciem się swoją wielkością, przed cwaniactwem i brutalnością tenisowego świata. Trochę to za bardzo cukierkowe, bo wiemy, że w rzeczywistości pan Williams nie był absolutnie ideałem, ale trzymamy się konwencji bajkowego świata przedstawionego w filmie. Morał płynący z tej bajki o zwycięskiej rodzinie, oprócz w wiary w marzenia, jest też taki, że nie wolno poniżać drugiego człowieka, jeśli kogoś upokorzymy, zostaniemy ukarani.

O to chodzi w bajkach, zło dobrem zwyciężaj.

Film ogląda się znakomicie, dla pasjonatów tenisa pozycja obowiązkowa.

Mamy perełki w postaci wymuszonej  przez rywalkę przerwy toaletowej, wygrywania przegranego meczu, tenisowego planktonu, graniu w deszczu i radości płynącej z tego, że robi się to co się kocha, szczególnie, że robi się to w słońcu Florydy😉.

Obejrzałam film we wspaniałym  towarzystwie dwóch koleżanek tenisistek. Mamy niedosyt, chcemy części drugiej, kiedy siostry Williams wchodzą na  właściwe tory wygrywania tytułów Wielkiego Szlema, na razie w filmie zostały doprowadzone do gotowości wejścia w ten świat. Czają się w blokach startowych, a potem jak padnie sygnał, wystrzelą z kosmiczną prędkością, nie gubiąc po drodze swoich pantofelków… Będą królować  na kortach przez wiele lat, dostarczając kibicom niesamowitych wrażeń.

A potem …żyli długo i szczęśliwie…ups to nie ta bajka😉