KAŻDY MA SWÓJ FRENCH OPEN

KAŻDY MA SWÓJ FRENCH OPEN

 Wczoraj zakończyła się kolejna edycja turnieju wielkoszlemowego Roland Gaross 2023, z pulą nagród prawie 50 milionów euro…triumfowali  Iga Świątek po raz trzeci i Novak Djokovic również po raz trzeci. Novak przy okazji złamał liczbę 23 zwycięstw w Wielkich Szlemach, jest samodzielnym liderem.

Oglądaliśmy dwa tygodnie zmagań tenisowych nadludzi pod paryskim wietrznym niebem, z zapachem pomarańczowej mączki i kasztanów.

Przejście każdej rundy w turnieju wielkoszlemowym to osiągnięcie, gra tam sam tenisowy top. Dla wielu pretendujących do tego topu, to również ogromny zastrzyk pieniędzy, pozwalający przetrwać kolejny rok treningowy, bez zamartwiania się o budżet dla siebie i współpracowników.

Każdy chce tam wygrać i zapisać się na kartach historii, wielu chce coś udowodnić sobie, światu, a dla wielu to po prostu praca do wykonania.

Były na tegorocznym Roland Garrosie elektryzujące pojedynki, gdzie nie tylko chodziło o sportową rywalizację. Jednym z takich był pojedynek Eliny Svitoliny z Aryną Sabalenką. Elina wróciła szybko po urodzeniu córeczki do sportowej rywalizacji i dotarła aż do ćwierćfinału  French Open. W ćwierćfinale zmierzyła się z Sabalenką.  Mecz bez większych problemów wygrała Aryna w dwóch setach, Svitolina nie podała po meczu ręki Sabalence. I jakaś  dziwna konsternacja zapadła wśród komentatorów i dziennikarza prowadzącego pomeczowy wywiad z Sabalenką, publiczność  niezadowolona lekko wybuczała to zachowanie. Elina to Ukrainka, Aryna to Białorusinka, stoją po przeciwnej stronie, jedna po stronie ofiar, druga po stronie oprawców. Aryna wprawdzie po przegranym meczu półfinałowym z Muchową , wreszcie odpowiedziała na trudne pytanie dziennikarza i po raz pierwszy przyznała, że w tej chwili nie popiera działań Łukaszenki, ale do tego momentu dyplomatycznie milczała, uchodząc raczej za pupilkę reżimowego prezydenta Białorusi.  Są tacy, którzy nie rozumieją Svitoliny i ją krytykują, że skoro wyszła na mecz  za który zgarnęła dużą finansową gratyfikację to powinna się „zachowywać” zgodnie z tenisowym savoir vivre. Myślę, że o tym co powinna , decyduje tylko ona. Może dla tego gestu, który wyraża tylko tyle, nie zgadzam się ze złem, z wojną, z zabijaniem, Elina przyjechała do Paryża. Nie udawajmy, że nie ma wojny, nie ma tematu, bo jest Wielki Szlem, jesteśmy tu, ale całkiem niedaleko giną moi rodacy,  gram z dziewczyną, którą jako sportową przeciwniczkę bardzo szanuję, ale nie podam jej ręki na znak solidarności z moimi krajem. Nie musimy rozumieć, ale nie odwracajmy oczu z niesmakiem i obojętnością.

Sportowo dla mnie dużym widowiskiem były dwa mecze Carlosa Alcaraza, który pod nieobecność Rafaela Nadala stanął przed ogromną szansą wygrania turnieju  Wielkiego Szlema na mączce,  Carlos przyjechał do Paryża jako numer jeden, niestety został zdetronizowany.

Mecz ćwierćfinałowy ze Stefanosem Tsitsipasem w wykonaniu Alcaraza to był pokaz najlepszego męskiego tenisa jaki widziałam od lat. Carlos grał fenomenalnie, spektakularne skróty, widowiskowe winnery, poruszał się po korcie ofensywnie, z prędkością kosmity. Tsitsipas był bezradny przez większą część meczu. Wydawało się, że w takiej formie Alcaraz połknie Djokovica w półfinale. W półfinale zobaczyliśmy jednak nieśmiałego pretendenta z Hiszpanii, któremu srogą lekcję po profesorsku zafundował wielki Novak. U Carlosa były tylko momenty, które wystarczyły na wygranie jednego seta w tie-breaku, pozostałe trzy sety to dominacja Djokovica, konsekwentnego i bezbłędnego. 

Carlos mógł napisać swoją historię w Paryżu, ale to Djokovic w geście triumfu uniósł swój 23 puchar wielkoszlemowy i pozostaje na ten moment niepokonany we wszelkich statystykach.

Nasza polska tenisistka Iga Świątek po raz trzeci sięgnęła po puchar Suzanne Lenglen, po bardzo wyrównanym trzy setowym finale z pięknie grającą Karoliną Muchową. Iga pokazała w  finale oprócz swojego mistrzowskiego tenisa charakter, ogromną wolę walki i zwycięstwa. Zrobiła to, zdobyła Paryż po raz trzeci, obroniła punkty z zeszłego roku i wciąż pozostaje numerem jeden. 

Kurz mączki powoli opada w Paryżu przed nami gorące lato pełne kolejnych wyzwań, marzeń, planów.

Roland Garros, na którego cześć nazwano turniej wielkoszlemowy w Paryżu,  był francuskim  pilotem, walczył w pierwszej wojnie światowej jako lotnik, wynalazł i zastosował karabin maszynowy w samolocie. Był innowatorem, wynalazcą, jako pierwszy też przeleciał nad Morzem Śródziemnym. Robił rzeczy wielkie. Każdy z nas może te wielkie rzeczy robić. Nie trzeba się bać, słabości można okiełznać , polubić je, oswoić, każdego dnia być ciekawym możliwości jakie daje nam świat. Największą sztuką jest znaleźć swój prywatny Wielki Szlem, a potem z satysfakcją dobrze wykonanej pracy w geście triumfu unieść swój puchar, ze łzami wzruszenia pokazać sobie, że dałam radę, zrobiłam to. Nawet jeżeli to będzie “tylko” pięknie zagrany wolej, przebiegnięte 5 kilometrów, upieczone pierwszy raz ciasto drożdżowe czy duma z syna, który jest świetnym człowiekiem  to warto, bardzo warto ,nawet jak nikt ci za to nie da kilku milonów euro 😉