SMECZEM W RAKA-RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ

SMECZEM W RAKA – RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ 

Jest wiele dróg w naszym życiu, ale tą, która najbardziej się liczy niewielu ludzi jest w stanie podążyć …To droga prawdziwego człowieczeństwa, którą pokażemy nie tylko wtedy kiedy znajdziemy się incydentalnie w sytuacji granicznej, trudnej, albo kiedy nam łatwo, ale którą podążamy codziennie, czyniąc dobro.

Charytatywny Turniej dla Fundacji Smeczem w Raka, który zorganizowałam 8 października  pokazał ogrom człowieczeństwa. Graliśmy dla zmagającej się z nowotworem podopiecznej Fundacji Asi. Środki, które zebraliśmy podczas turnieju i licytacji przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Ale po kole😉

Turnieje tenisowe uwielbiam organizować, ten był inny niż wszystkie poprzednie, cel szczytny, charytatywny, realna pomoc chorej dziewczynie. Od początku czułam, że to coś wyjątkowego. Cudowna Ania i Piotr z Fundacji zaufali mi, powierzyli organizację, wyróżniając mnie w ten sposób. 

Dobra energia towarzyszyła nam od początku. Udało się pozyskać fantastycznych sponsorów i partnerów wydarzenia. Bardzo doceniam osobiste zaangażowanie Eli i Patrycji, reprezentujących sponsorów głównych, wspólne rozmowy o projekcie, ich wsparcie finansowe, nagrody   dodały mi skrzydeł i zapału do działania.

 Pojawili się partnerzy, konkretni ludzie, którzy chcieli dać coś z siebie, żeby wspomóc licytację podczas turnieju. Marta zrobiła własnoręcznie fantastyczne koszulki i oprawę fotograficzną całego wydarzenia. Dostaliśmy vouchery na lekcję pływania z mistrzynią Kasią,  zabieg  na stopy i dłonie w salonie kolejnej Kasi,  trening indywidualny od Pawła i Natalii, cudowny obraz namalowany przez Karolinę, wina z Winiarni, biżuterię i bombki od koleżanek Ani, rakiety od Kamila, Majchrzaka, koszulkę z podpisami Agnieszki Radwańskiej i Jerzego Janowicza od Grzesia, koszulkę z podpisami tenisowej reprezentacji od Piotra czy wreszcie koszulkę z podpisem od Igi Świątek, pięknie oprawioną przez firmę Andrzeja. Patronat nad turniejem objął Wójt Gminy Wielka Wieś. A kolega Tomek zdolny informatyk stworzył aplikację liczącą punkty dla uczestników turnieju. 

A wszystko to  zrobili całkowicie bezinteresownie, z potrzeby czynienia dobra, z chęci niesienia pomocy.

Podczas turnieju graliśmy na trochę innych zasadach niż zwykle, turnieje dla Fundacji Smeczem w Raka rządzą się swoimi skorumpowanymi prawami😉Dodaliśmy trochę innowacji i stworzyliśmy karty szansy, pięknie graficznie zrobione przez wspaniałego artystę❤️, również bezinteresownie. Dzięki kartom losy meczu nie były do końca przewidywalne, w każdej chwili można było je zmienić, jednocześnie wspomagając licytację wsparciem finansowym. Było też dzięki kartom dużo śmiechu i zabawy.

 Po kilku godzinach gry, zgromadziliśmy się w sali na finał turnieju, nagrodzenie zwycięzców i licytację. To co się wydarzyło podczas tej godziny było bezcenne i magiczne. Zobaczyłam moich przyjaciół, znajomych, innych uczestników w pełni ich człowieczeństwa, hojnych, wdzięcznych, współczujących, z sercami na dłoni. To było jak koło śnieżne, jak samonapędzająca się spirala dobra, tyle ciepła i chęci pomocy. Uruchomiliśmy wspaniały stan dobrostanu, wypełniło nas poczucie sensu. Te pokłady dobra w każdym z nas drzemią, na korcie się wkurzamy na złe zagranie, w korku trąbimy, ochrzanimy partnera, pokłócimy się z koleżanką, jesteśmy niecierpliwi i zmęczeni, ale przez tą godzinę zobaczyłam, że każdy z tych ludzi, który tam był jest CZŁOWIEKIEM.

Podopieczna Fundacji Asia dla której graliśmy jest wzruszona i wzmocniona siłą pomocy i dobrej woli tenisistów dla niej grających. Obcy ludzie zrobili dla niej coś czego nie musieli, zatrzymali się w biegu, żeby jej pomóc.

Pomaganie jest zaraźliwe, daje ogromną satysfakcję, ta energia krąży i jestem pewna, że wraca ze zdwojoną siłą, kiedy dajesz, mnożysz dobro.

Świat jest wystarczająco zły, wojny, konflikty, nienawiść, wrogość, takie momenty zatrzymania jak ten podczas turnieju dla Fundacji Smeczem w Raka, pokazują właściwą drogę do człowieczeństwa. Jestem dumna i bardzo szczęśliwa, że nasze tenisowe środowisko pokazało taką moc dobra. Jestem spokojna o kondycję ludzkości.

Nawet jeżeli znów będziemy się kłócić na korcie o niesłusznie wywołany aut, albo narzekać na baloniarzy😉to w mojej pamięci będzie wiele wspaniałych klisz z turnieju, : jak 11-letni Albert chwali Justynę, że już jej dobrze idzie😉 , Marysi tłumaczy zasady debla😉, jak pięknie się cieszy, jak wygra, jak Włodziu idzie va banque😉, radość  siostry Jarka z wylicytowanej bombki, ogromne serce Mariusza, który oddaje do licytacji nagrodę, którą wygrał, Magda i Agą, które były choć nie grały i wiele innych wspaniałych momentów.

 Każdy z Was, który tam był upewnił mnie w tym jak wielką szczęściarą jestem, że Was znam.

Dziękuję!❤️


TENIS W CZASIE WOJNY-DOKĄD ZMIERZASZ ŚWIECIE?....

TENIS W CZASIE WOJNY- DOKĄD ZMIERZASZ ŚWIECIE?…

Długo zabierałam się do napisania tego felietonu, ostatnie tygodnie są bardzo trudne. Przecierałam oczy ze zdumienia, widząc czołgi na ulicach, spadające bomby, rannych, zabitych, uciekających…Coś co wydawało się absolutnym reliktem przeszłości, niemożliwym do powtórzenia w nowoczesnej Europie, stało się faktem.

 Niewiele ponad 200 kilometrów od miejsca w którym co środę radośnie trenuję tenisa ,toczy się regularna wojna. Nasz europejski ład solidnie się zachwiał. Przez pierwsze dwa dni siedziałam odrętwiała, oglądając różne kanały informacyjne, z niedowierzaniem, strachem i poczuciem bezsilności. Ze swojego poziomu próbowałam realnie pomóc w zakresie swoich możliwości. Solidarność z Ukraińcami uciekającymi z własnych domów jest u nas w Polsce ogromna, angażujemy się naprawdę wzorcowo, ucichły gdzieś polityczne spory, w obliczu tragedii tych ludzi umiemy być przyzwoici. 

Miałam dylemat czy organizować turniej w tym czasie, czy wypada bawić się, grać radośnie kiedy obok umierają ludzie, ale w ramach protestu przeciwko złu i w solidarności z Ukrainą postanowiliśmy 5 marca jednak oddać się naszej  tenisowej pasji i przy okazji wspomóc zbiórką Ukrainę.

 Nie tylko mój turniej odbył się w tym czasie, na światowych kortach Dubaj, Doha, w którym Iga Swiątek zdobyła tytuł, teraz Indian Wells, za chwilę Miami, świat wielkiego tenisa się nie zatrzymał…

Obserwuję  postawę swoich idoli, sportowców, ikon, jak odnajdują się w tym czasie, a odnajdują się różnie…Niestety milczą najwięksi, Federer, Nadal, Barty na swoich profilach w mediach społecznościowych ani raz nie wyrazili swojej solidarności z Ukrainą, tak jakby żyli w bańce swojej perfekcji i świat realny ich nie dotyczył. Spore rozczarowanie…

Wiem, że może to tylko słowa, być może pomagają anonimowo ofiarom wojny, tylko, że świat, młodzi patrzą na swoich idoli i uczą się od nich postaw, nie tylko gry. Ogromnie brakuje mi wywiadu Nadala, w którym stanowczo zaprotestowałby  przeciwko wojnie, są tematy i wartości od których nie można się dystansować.

Bardzo podoba mi się postawa Igi Swiątek, która nie tylko gra z symboliczną wstążeczką z flagą Ukrainy, ale też podkreśla w wywiadach i na swoich profilach zdecydowane NIE przeciwko wojnie. Tenisistek i tenisistów  podobnych Idze jest sporo, jednak to wciąż mniejszość, reszta wybiera milczenie. 

Postacią wiodącą, reprezentującą Ukrainę w tourze jest teraz bardzo medialna Elina Svitolina. Od początku wojny mocno angażuje nie w pomoc rodakom i nagłaśnia temat gdzie tylko może, apelowała również o to, aby tenisiści z Rosji i Białorusi mogli występować w turniejach ATP i WTA tylko jako neutralni zawodnicy, bez flag reprezentujących ich kraje, co udało się osiągnąć. Dodatkowo drużyny narodowe z Rosji i Białorusi decyzją ITF zostały wykluczone z rozgrywek. Presja ma sens.

Oczywiście można powiedzieć, czemu winni są rosyjscy sportowcy, często żyjący i trenujący poza Rosją, dlaczego mają ponosić konsekwencje politycznych sporów. A jednak poczucie człowieczeństwa i dobrego smaku wyraźnie nakazuje, że te symboliczne przecież gesty są potrzebne, podobnie jak bezcenna realna pomoc Ukrainie.

Można też tak,  jak moja idolka Maria Sharapova, piękna i dumna Masza, będąc Rosjanką sprzeciwić się wojnie, być  zdruzgotaną krzywdą niewinnych ludzi, dzieci ,wspierać Ukrainę poprzez fundacje SAVE THE CHILDREN i nie bać się mówić o tym głośno.

Piękny obrazek miał miejsce kilka dni temu  podczas meczu dwóch Ukrainek w Indian Wells,  Marty Kostiuk i Maryny Zaniewskiej, dziewczyny dostały od publiczności brawa i owacje na stojąco, po  3 setowym meczu mocno i długo się przytulały.

Grałam kilka dni po rozpoczęciu wojny mecz ligowy z koleżanką z Ukrainy, też przed meczem ją przytuliłam, nawet się popłakałyśmy… Pytałam czy jest gotowa na mecz, czy chce i ma siłę grać, powiedziała, że tak, że teraz głównie tenis daje jej poczucie, że jest dobrze i normalnie, mimo, że większość czasu spędza na łączach z rodziną z Ukrainy i jest w permanentnym stresie.

Nie wiem jak potoczy się ta wojna, jakie finalnie zbierze żniwo tu i teraz i w przyszłości, jakie będą jej konsekwencje dla nas wszystkich. Jedno jest pewne, nawet jeżeli zapanuje pokój, nic już nie będzie takie samo, tragiczny ślad zła zostanie w nas wszystkich. Ten czas próby to dla nas czas na rozwój swoich postaw, charakteru, docenienia tego co mamy i jak dużo mamy. W czasie tej wojny  ważne jest to co możesz dać drugiemu człowiekowi, bezinteresownie, czasami wystarczy prosty gest wsparcia, a czasami musisz jasno i głośno  powiedzieć  SŁAWA UKRAJINI!, szczególnie jeśli jesteś idolem tłumów.

 Grajmy też w tenisa, to ogromny przywilej, że możemy to robić pod niebem, z którego nie spadają bomby.

Jak to powiedział ważny dla mnie człowiek, staraj się robić dobro w obrębie swoich 5 metrów, jeżeli każdy tego dopilnuje, świat będzie piękniejszy.